Szczytowy atak boreliozy jeszcze przed nami

Prawie co trzeci kleszcz na Śląsku roznosi boreliozę. „Szczyt zachorowań jeszcze przed nami” Szczytowy atak boreliozy jeszcze przed nami – mówią na Śląsku i kontratakują.

Na podstawie przyniesionych kleszczy do laboratoriów z pól, parków i łąk wynika, że na Śląsku boreliozę roznosi prawie co trzeci. – Szczyt zachorowań na boreliozę jeszcze przed nami. W związku z tym, należy uważać, wychodząc na spacery i idąc w tereny zielone – zaznacza Renata Cieślik-Tarkota, kierownik Oddziału Epidemiologii w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach.

Profilaktyka zawsze jest lepsza niż leczenie. Po każdej wyprawie w miejsca zagrożone, najlepiej wziąć prysznic i sprawdzić, czy jakiś kleszcz nie wkręca nam się pod kolanem, w pachwinę, pośladki, w łokcie, piersi, pachę, w szyje lub w ucho. A jak już tak się stanie, to nie należy go wyrzucać. – Wrzucić go do jakiejś małej fiolki, zalewając chociażby kieliszkiem wódki czy spirytusu i udać się do odpowiedniej placówki, która jest w stanie zdiagnozować tego kleszcza – radzi dr Jaskuła. Sanepid na pewno badań nie odmówi. Sprawdzi, czy kleszcz nie jest nosicielem boreliozy lub zapalenia mózgu.

Ten pajęczak najgroźniejszy staje się w trzeciej dobie pasożytowania. – Musi dojść do wypełnienia się jelita kleszcza krwią żywiciela, aby uaktywniły się mechanizmy pozwalające na namnażanie krętków – tłumaczy profesor Solarz.

Kleszcze zmieniają żywicieli na coraz większych, wraz z przechodzeniem kolejnych trzech faz rozwoju. Ostatnia jest dla człowieka najniebezpieczniejsza. Sezon na kleszcze trwa do późnej jesieni. Trzeba pamiętać, że psy też trzeba obejrzeć po każdym spacerze.(http://www.tvn24.pl)

Materiał filmowy